czwartek, 7 lutego 2013

You'll Never Beat The Irish ...

www.rp.pl

... z taką grą i  z tak marnym zaangażowaniem.
Po listopadowej porażce z Urugwajem, miała przyjść piękną Victoria w meczu z Irlandią. Zwycięstwo miało podbudować wizerunek trenera, dać pewności piłkarzom i radość kibicom. Niestety jak to zwykle bywa w polskiej piłce - cały plan w .... błoto poszedł. Postarali się o to nasi piłkarze, którzy na wszelki możliwy sposób nie chcieli zrobić krzywdy rywalom. I uff... udało się, nie będzie masowych zwolnień Polaków z irlandzkich zakładów pracy. 


Tylko troska o naszych rodaków za granicą może tłumaczyć bardzo słabą postawę naszej drużyny. Być może Donald Tusk przed meczem ogłosił, że musimy przegrać. Już pal licho, że w meczu zielonych wysp okażemy się mniej zieloni. Ważne, by Polacy zostali w Irlandii. Bo jakbyśmy wygrali to Irlandczycy w odwecie mogliby naszych zwolnić, albo co gorsza rodacy w przypływie radości i wiary w Polskę sami wróciliby do kraju. I co biedny premier by z nimi zrobił? Przecież obiecana kilka lat temu praca i perspektywy wciąż są w budowie.
Zostawiając meandry zakulisowe i skupiając się tylko na meczu naprawdę ciężko o jakikolwiek pozytyw. Błąd Wawrzyniaka w obronie i stracony dzięki niemu gol, to już tradycja. Ile razy ten gracz wychodzi na boisko z orzełkiem na sercu, tyle razy prawdopodobieństwo straty gola wzrasta co najmniej o połowę. Ogólnie cała nasza obrona po raz kolejny się nie popisała; o ile z Urugwajem można było to zrozumieć, o tyle z najsłabszą drużyną Euro 2012 z młodzikami w składzie już nie.
Pomoc także nie była wystarczająco pomocna. Obraniak dużo ostatnio dyskutował z Bońkiem, ale na boisku był cichutki, jak myszka; nawet jego zejście odbyło się cicho i niepostrzeżenie. Po drugiej stronie Kuba, który chciał, szarpał, ale zupełnie nic mu nie wychodziło. Pytanie do trenera, dlaczego będący w świetnej formie Adrian Mierzejewski wszedł pod koniec meczu. Czy nie mógł wcześniej zmienić zupełnie bezproduktywnego i zmęczonego Błaszczykowskiego?
www.pap.pl
I na koniec Robert Lewandowski. Właściwie można byłoby na tym skończyć, bo po raz kolejny gwiazda Borussi nas zawiodła. Zawodnikowi, o którego bije się pół Europy nie przystoi seryjnie marnować doskonałych okazji. W tej sytuacji znów zawiódł trener. Skoro widać, że Lewandowski męczy się na boisku i nic mu nie wychodzi, to dlaczego nie wpuścić za niego Sobiecha, albo Wszołka. Chociaż dać im szansę, może akurat okażą się lepsi od przyszłej gwiazdy Manchesteru United, Bayernu, Liverpoolu i Juventusu.
Plusem tego meczu była gra Krychowiaka. Był to jedyny zawodnik, który walczył przez cały mecz i to w większości przypadków skutecznie. Jemu należą się brawa. Cieszy powrót Boruca do reprezentacji i... tyle.

Lista tych, którzy zawiedli jest długa: Wawrzyniak, Lewandowski, Pawłowski, Błaszczykowski, Obraniak, Perquis, Glik, Grosicki, Fornalik. Skoro tylu zawiodło, to przegrana nie jest wcale zaskakująca. Brak skuteczności, brak zaangażowania i mamy jubileuszową 250 przegraną. Szkoda tylko, że już w marcu mecz z Ukrainą o punkty w eliminacjach do MŚ 2014, a my wciąż jesteśmy na zmywaku piłkarskiej Europy.

3 komentarze:

  1. Szkoda, szkoda tych błędów ortograficznych i stylistycznych :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Błędy ortograficzne i stylistyczne? W których miejscach? Jeśli są chętnie poprawię ;)

    OdpowiedzUsuń