poniedziałek, 30 lipca 2012

Alfabet sezonowca

Demotywatory.pl

Sezonowiec, zmora prawdziwych kibiców; człowiek wzbudzający niesamowitą irytacją. Kim jest? Najczęściej dzieciakiem, osobą, która pierwsza wyzywa ukochany klub, reprezentację, gdy jej nie idzie. Lubi to co wszyscy lubią, interesuje się tym, co jest modne. Z drużyną nie wiążą go żadne więzi. Jest z nią, tylko wtedy gdy, odnosi sukcesy.

Sezonowiec niemal na niczym się nie zna, nie interesuje go historia, dokonania. Mimo swojej arogancji  wprost kocha  wypowiadać się na każdy temat, sprawiając, że chęć wyciągnięcia młotka, takiego fest, półtora kilowego jest wprost nie do opanowania.
Oto przed wami alfabet sezonowca.

Kwejk.pl

MODA
- kibicuje im, bo wszyscy kibicują. Co z tego, że ich nie znam i w życiu  nie oglądałem ich meczy. To nie przeszkadza mi być ich wielkim fanem. Często bywa tak, że jest moda na jakiś klub, np. ostatnio na Manchester City. Nic do nich nie mam, ale cześć "kibiców", to sezonowcy. Ilu z nich było z drużyną jeszcze 2-3 lata temu, gdy zespół bronił się przed spadkiem? A teraz na stronach i portalach widać mnóstwo fanów Obywateli. Dlaczego? Bo przyszły pieniądze, a za nimi gwiazdy. Dzięki temu zaczęły się zwycięstwa i walka o najwyższe cele. Zaczęto więcej mówić o ManCity, więcej pokazywać ich meczy i już rzesza wielbicieli Balotellego i spółki zaczęła niesamowicie rosnąć. Jestem ciekaw ilu kibiców i stron internetowych miała by drużyna City, gdyby nie pieniądze szejków.

SUKCES - wiąże się częściowo z modą, bo sam ją w pewnym stopniu nakręca. "Sukces rodzi wrogów", jak rapował Onar, ale rodzi i wielbicieli, którzy pragną podpiąć się pod uzyskane wyniki. Cóż z tego, że nie było ich przez całe lata. Są teraz, by grzać się w chwale zwycięzców. Lecz wystarczy gorszy sezon i już następuje gwałtowny odpływ fanów, którzy poszukują następnego obiektu westchnień, który akurat coś osiągnął. Przykład? Chelsea FC. Tegoroczny zwycięzca Ligi Mistrzów. Zaraz po finale, nagle mnóstwo osób zaczęło lubić CFC na Facebooku, zakładać konta na stronach i forach kibicowskich, żeby również mieć udział w sukcesie. Część z nich może zostanie i będzie wspierać klub i z tego się cieszę, ale duża liczba osób będzie bluzgać i złorzeczyć już po pierwszej przegranej.
PRZEKLEŃSTWA - ulubiona forma wyrażania emocji przez sezonowca. Kląć i przeklinać na zespół, trenera, poszczególnych piłkarzy, to oni potrafią. Przeróżne formy, zabawy słowne, używane tylko po to by zaistnieć, aby ktoś go zauważył i wszczął z nim dyskusję. W tym elemencie sezonowiec nie dużo różni się od trolla internetowego.

ZMIANY - wahania emocjonalne omawianego osobnika są niesamowite. Dr. Jekyll i Mr. Hyde to przy tym nic. Podczas jednego meczu potrafi zwyzywać danego zawodnika kilka razy, lecz gdy tylko np. zdobędzie on bramkę, sezonowiec natychmiast  wychwala go pod niebiosa. Że wspaniały, że zawsze w niego wierzył, że teraz może się śmiać, że wszystkich haterów. Przypadek beznadziejnego rozchwiania psychicznego-doskonały. ("Barcelona przegrała, idę kibicować Realowi" i na odwrót)
BARCELONA - w moim alfabecie nie mogło jej zabraknąć. Jest to klub, który posiada niesamowitą liczbę sezonowców. Przez ostatnie lata ich liczba wciąż rosła i rosła. Było to spowodowane sukcesami i modą na Kataloński zespół. Właśnie dzięki takim "kibicom" było najwięcej konfliktów; to oni najbardziej atakowali i obrażali innych. Wprowadzali nienawiść w rozmowy i dyskusje. W swoim zapamiętałym wspieraniu klubu zapominali co jest w piłce nożnej najważniejsze - szacunek do rywala. Owi fani wprowadzili taką atmosferę, że nienawiść wobec Barcy osiągnęła niebotyczne rozmiary. Prawdziwy kibic drużyny z Katalonii umie przyznać, że sędzia pomógł, że coś było niesprawiedliwe, czy nie słuszne. Zaś sezonowiec dałby się za swoją rację pokroić.
Dowód? Skończyły się sukcesy w tym roku i automatycznie  nastąpiła masowa ewakuacja od kibicowania Barcelonie. Nie ma atakowania i szyderstw na forach, na FB; cisza.
TERAŹNIEJSZOŚĆ - słowo to jest mottem sezonowca. Liczy się tu i teraz. Jak to śmiesznie wygląda, gdy "kibic" nie zna najważniejszych osiągnięć klubu, nie zna byłych gwiazd swojego zespołu. Oczywiści ktoś może powiedzieć, to klub tworzy historię, ale jeśli się kogoś kocha, to wie się o nim niemalże wszystko. Sezonowiec jest dumny z tego co jest teraz, powierzchownie się wszystkim interesuje, a jak wiadomo : Jeśli czegoś nie robisz dobrze, nie rób tego wcale.
ANTYKIBIC - "Niech przegrają", "Super by było, żeby doznał kontuzji", "Po co nam taki zawodnik, wyrzucić go", albo ostatnio przeczytane "Torres powinien umrzeć na raka, jest zupełnie niepotrzebny", " Lewandowski, to kołek i oferma. Tylko kasa mu w głowie" itd, itp. Nienawiść zawarta w tych słowach jest niesamowita, a przecież skoro kibicuje się klubowi, reprezentacji, to chce dla niego jak najlepiej, szanuje zawodników, nawet jeśli nie wszystkich nie do końca lubię. Tak powinno być, jednak sezonowiec tego nigdy nie pojmie.
NAPINKA - bez tego kibic sezonowy by nie przeżył. Górnolotne przemyślenia, analizy, chociaż nie wiedza niemal zerowa. Pisanie i mówienie wielkich haseł, których się ani nie przestrzega, ani nie rozumie. Coś w stylu: Kocham Pezeta! Pawła Kaplińskiego? Nie, Pezeta, tego drugiego nie znam. Komicznie i przykro wygląda sytuacja, kiedy taki kibic wśród towarzystwa się po prostu błaźni. Pół biedy, kiedy da mu to nauczkę, częściej bowiem nakręca go to jeszcze bardziej.



Piłka nożna jest takim sportem, że sezonowców nie da się wyeliminować. Jest to tak powszechny typ człowieka, który rozmnaża się jak chwast. Jedyne co nam, prawdziwym kibicom pozostaje, to piętnowanie sezonowego kibicowania, lub całkowita ignorancja. Bowiem, kiedy takie osoby przestaną być zauważane, to może do nich dotrze, że dla wielu klub i drużyna, to całe życie, a nie kilku dniowa czy miesięczna przygoda.

6 komentarzy:

  1. Drogi Damianie. Gdyby Manchester wygrał Ligę Mistrzów raczej by tak się nie stało. tak samo jak i każdy inny klub. Inter wygrał LM i nie widziałem skupiska fanów, Porto wygrało LM-gdzie są kibice Porto? Liverpool z Dudkiem wybronił się z Milanem- nadal kibiców tego zespołu niewiele.

    Barca wygrywa- dzieje się inaczej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Być może Barca ma coś w sobie;) Bo nie wiem czym to tłumaczyć. Może oprócz sukcesów nastała moda, na Barcelonę. Masz rację, o Live i Porto było po prostu ciszej. Udało się osiągnąć wiele, ale i tak media tak tego nie rozgłaszały. Do tego sukces Katalończyków nastąpił w erze rozkwitu Internetu, gdzie dzieciaki brały się za wszystko co jest modne. Ja tylko próbuję gdybać, bo dobrze wiesz, że zrozumieć ich kibiców i "kibiców" po prostu nie dam rady:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja jednak widzę dużą różnicę między Porto i Liverpoolem oraz Barceloną. Sukcesy tych pierwszy były praktycznie jednorazowe. Tj. Jeden ogromny + kilka mniejszych na parę lat. Barcelona zaczęła w pewnym momencie wygrywać wszystko co się dało. Ich zawodnicy zdobywali wszystkie indywidualne nagrody, a grą Katalończyków zachwycał się cały świat.
    Liverpool ma też w sobie ,,to coś", co skutecznie odstrasza potencjalnych sezonowców. The Reds poprzez swoją niesamowitą historię (nie tylko ze względu na sukcesy), niezwykły i klimatyczny hymn i ogólnie całą otoczkę kibiców z Anfield, przyciąga jedynie specyficzny rodzaj kibiców piłkarskich. Osoby, których owszem, wyniki bardzo interesują, ale nie są najważniejsze. Liverpool jest jak cudowna kobieta (nie tylko ładna, ale też inteligentna, dowcipna i z zasadami itd.), raz się zakochasz to będziesz z nią na zawsze. Nie jest natomiast Barceloną a więc kobietą piękną, niesamowicie seksowną, która jest dobra na teraz, ale już nie jako kandydatka na żonę. Ot tak ja to widzę ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Oprócz tego, liczy się ogromna rola mediów. Oraz to, że dużą cześć "kibiców" Barcelony to dzieciaki, ile takich widzimy dookoła na orlika, forach i FB. Wracając do mediów, ilu komentatorów jest za Barceloną? Szpakowski jest tego sztandarowym przykładem. I tak rośną kibice, kochający Barcelonę ponad życie, ale nie mający pojęcia kto był jej trenerem przed Guardiolą;] Ostry tylko kobiety Ci w głowie, wszędzie je widzisz;D

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj... bo ja zawsze Liverpool do kobiety porównywałem :D Bo mnie pierdyknął taki amor podczas tego ćwierćfinału z Romą w 2001 roku i tak już zostało ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. ,,Liverpool ma też w sobie ,,to coś", co skutecznie odstrasza potencjalnych sezonowców. The Reds poprzez swoją niesamowitą historię (nie tylko ze względu na sukcesy),''

    Dobrze, że zaznaczyłeś, że nie tylko przez sukcesy:)

    OdpowiedzUsuń